… czyli słów kilka o pruciu swetrów, dzierganiu i powstaniu manufaktury 🙂
Nie pamiętam kiedy nauczyłam się dziergać, ale odkąd sięgam pamięcią zawsze robiłam coś na drutach, albo na szydełku. Nie było wówczas komputerów, a TVP oferowała minimalny pakiet programów dla małego/młodego widza w formie “Dobranocki” czy “Teleranka”. Z tej to przyczyny pewnie łatwiej było ową umiejętność posiąść dla tzw. “zabicia czasu”. Najpierw więc były kolorowe mulinowe serwetki pod szklanki, potem ubranka dla lalek, aż przyszła kolej na sweterki dla siebie.
(więcej…)